poniedziałek, 5 listopada 2012

Kuchnia Społeczna w Tekturze





Fot. Olga Mrru - Tektura


Wczoraj, przy okazji wizyty w Lublinie, wybraliśmy się na obiad w ramach Lubelskiej Kuchni Społecznej. 
Tekturze nie byliśmy od ładnych paru lat, tym większe było nasze zaskoczenie, jak wiele się zmieniło, jak bardzo Przestrzeń ewoluowała. Ponieważ popieramy akcje tego typu, zależy nam na dobrym, wartościowym i zdrowym jedzeniu - dołączyliśmy. Tematyka obiadu była wegańska.
Istotny jest tu aspekt społeczny, ideologiczny. Zainteresowanych odsyłam do strony i polecam zapoznanie się z działalnością Kooperatywy Spożywczej oraz odszukania swoich "oddziałów" lokalnych.
Ujęła nas atmosfera, ciepła i bezstresowa. Lubię dzielić się jedzeniem, uwielbiam próbować potraw przygotowanych przez innych. Tym bardziej, kiedy jesteśmy w serdecznym gronie.

Potraw było mnóstwo. Między innymi sojowe kotlety na dwa sposoby, smażone w panierce i w wydaniu "śledziowym". Śledź sojowy mnie zaskoczył, pozytywnie, rzecz jasna. Inną, inspirowany mięsną potrawą był wegetariański gyros.
Pojawiły się sałatki i surówki, buraczki, orzechy, figi, ryż z warzywami i różnorakie placuszki: ziemniaczane, meksykańskie, z tofu... 
Sama przygotowałam natomiast zapiekankę z czerwoną pastą curry, dynią, kalarepą i z kokosem oraz azjatycki makaron z fasoli mung z warzywami, sezamem i marynowanym tofu. 
Najbardziej z potraw wytrawnych smakowała mi cieciorka z jarmużem i faszerowane pieczarki.
Absolutnym hitem, zgadzamy się z tym jednogłośnie z Piotrkiem, były muffiny bananowe i pigwa w winie. Przepyszne!
Niestety, nie udało nam się spróbować apetycznie wyglądającego brownie. Mam nadzieję, że skosztujemy ciasta następnym razem.
Ile potraw, tyle smaków. Ta różnorodność była cudowna, każde danie odzwierciedlało jego autora. Było strasznie smacznie, nic nie zostało nam na talerzach. Wyszliśmy najedzeni i absolutnie usatysfakcjonowani. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz