Państewko tak maleńkie, że mieści się w zagłębieniu dłoni gór. Schronione pomiędzy Francją a Hiszpanią, wśród zielonych szczytów usianych w lipcu różowymi kwiatami. Żeby tam dojechać, trzeba pokonać wijące się wąskie drogi, podziwiając drobne wodospady i stada spokojnych, brązowych krów.
Pomiędzy tygodniami wakacyjnych upałów trafiliśmy w sam środek andorskiej ulewy. Dotarliśmy tam w dzień deszczowy i zimny. La Massana okazała się być wyludnionym o tej porze roku kurortem, czekającym cierpliwie na miękkie objęcia śniegu. Zziębnięci schroniliśmy się w drewnianej, przeszklonej restauracji. Zza szyb obserwowaliśmy spływający ulicą deszcz i kołyszące się po cichu wyciągi narciarskie. Restauracyjka wypełniona była rozleniwionymi mopsami śpiącymi na podłodze, kucharzami w sąsiedniej sali wspólnie krojącymi jabłka i puszystymi, bezowymi ciastkami. My potrzebowaliśmy rozgrzania.
Po raz pierwszy o fondue przeczytałam jako dziecko w "Kwiecie kalafiora". Śniło mi się po nocach, ale okazję na spróbowanie tej potrawy miałam parę lat później w Krynicy. Cudowny, lejący się gorący ser... Nieodmiennie kojarzy mi się z zimowymi kurortami i chociaż jest daniem rdzennie szwajcarskim, do Andory pasuje idealnie. Tak więc dostaliśmy ogromny, osmolony garnek, pełen bulgocącego sera z zatopionymi w nim podgrzybkami, ustawiony na niepoprawnie chabrowej kuchence. Resztę stołu zajmowały koszyczki z pieczywem, parzącymi ziemniakami w mundurkach, korniszonami i choć nie skorzystaliśmy, wielkim półmiskiem chorizo.
Wystarczyło już tylko zanurzać kawałki jedzenia w masie i jeść, jeść, jeść...
Fondue serowe
- 250 g gruyere
- 250 g goudy
- 100 g ementalera
- 300 ml wytrawnego białego wina ( sauvignon blanc lub łagodniejsze, starzone chardonnay)
- ząbek czosnku
- 2 liście laurowe
- łyżka skrobi ziemniaczanej
- łyżka cukru
- gałka muszkatołowa
- czarny pieprz
- * kieliszek kirszu
Dodatki
- bagietka
- ugotowane ziemniaki
- podsmażone ćwiartki pieczarek lub innych grzybów
- korniszony
- warzywa pokrojone na kawałki: papryka, seler naciowy, młoda cukinia
- marynowane cebulki
1. W garnku doprowadzamy do zagotowania wino wraz z przeciśniętym przez praskę czosnkiem i liśćmi laurowymi. Te ostatnie wyciągamy po podgrzaniu płynu.
2. Do wina wrzucamy starty ser, nieustannie mieszamy, aż składniki się połączą.
3. Do masy dodajemy skrobię, cukier, pierz i gałkę muszkatołową i ewentualnie kirsz. Gotujemy przez ok. 3 minuty, ciągle mieszając, do względnego wyparowania alkoholu.
4. Fondue podajemy wraz z dodatkami. Od czasu do czasu mieszamy od spodu, żeby się nie przypaliło.
Raczej wypadałoby powiedzieć rdzennie alpejskim, żeby się Francuzi i Włosy nie obrazili ;))
OdpowiedzUsuń