Smak baba ghanoush znam od zawsze - moja babcia przyrządza to od lat w koszernej restauracji. W dzieciństwie wyjadałam pastę palcami z małych pojemniczków, pomijając pośrednictwo pieczywa. Ot, po prostu przepyszna (choć brzydko szarobura) pasta z bakłażanów. Nie miałam pojęcia przez lata, jak ten fascynujący warzywny krem się nazywa. Dopiero na fali mody na kuchnię arabską i ze względu na moje bliskowschodnie studia, żydowska salat hacilim zaczęła funkcjonować w mojej świadomości jako baba ghanoush.
Ile można zjeść smarowidła na raz? Moim zdaniem, zdecydowanie za mało. Dlatego smak baba ghanoush odtworzyłam w zupie - sycącym kremie. Uwielbiam jej mocny, sezamowy smak, który uzyskałam za sprawą tahiny. Do tego upiekłam proste bliskowschodnie placki z dodatkiem czarnuszki ( Wiecie, jaki piękny jest to kwiat? Zapewne mijaliście go często nie wiedząc, jakie pyszne są jego nasiona! ). Gorące, świeże pieczywo i złote plastry bakłażana z powodzeniem zastępowały wszelkie dodatki do zupy.
Pewnie większość z nas uważa, że bakłażana należy uprzednio przygotować tak, by pozbyć się jego ewentualnej goryczki. Nie w tym przepisie. Kupcie małe, pękate warzywa - będą znacznie słodsze niż te przerośnięte i nie trzeba będzie zbierać "łez goryczy", poza tym podczas pieczenia cukier w nich się kondensuje i stają się wyjątkowo pyszne.
Bakłażany przeznaczone na krem należy spiec w piekarniku, aż będą całkowicie miękkie, a skórka nieco spalona. Nie trzeba się obawiać lekkiego przypalenia; jest ono gwarancją pozbycia się aromatu surowizny. Od Waszego smaku zależy, czy zmiksujecie sam miąższ czy dodacie część lub nawet wszystkie skórki. Te czarne łupinki mają w sobie mnóstwo aromatu, jednak dodawajcie je do miksowania stopniowo, sprawdzając smak, by osiągnąć swój własny ideał. To samo tyczy się dodatku tahiny i harissy; musicie kontrolować smak i uzyskać taki poziom sezamowej goryczki i pikanterii, by Wam odpowiadał. Możecie również użyć więcej bulionu, by zupa była nieco rzadsza.
Kolejna zaleta mojej nowej ulubionej zupy? Można ją zamrozić, nie traci nic ze swojego wyjątkowego smaku. Warto zatem przygotować podwójną porcję od razu. I, uwaga, jest bardzo sycąca!
Pewnie większość z nas uważa, że bakłażana należy uprzednio przygotować tak, by pozbyć się jego ewentualnej goryczki. Nie w tym przepisie. Kupcie małe, pękate warzywa - będą znacznie słodsze niż te przerośnięte i nie trzeba będzie zbierać "łez goryczy", poza tym podczas pieczenia cukier w nich się kondensuje i stają się wyjątkowo pyszne.
Bakłażany przeznaczone na krem należy spiec w piekarniku, aż będą całkowicie miękkie, a skórka nieco spalona. Nie trzeba się obawiać lekkiego przypalenia; jest ono gwarancją pozbycia się aromatu surowizny. Od Waszego smaku zależy, czy zmiksujecie sam miąższ czy dodacie część lub nawet wszystkie skórki. Te czarne łupinki mają w sobie mnóstwo aromatu, jednak dodawajcie je do miksowania stopniowo, sprawdzając smak, by osiągnąć swój własny ideał. To samo tyczy się dodatku tahiny i harissy; musicie kontrolować smak i uzyskać taki poziom sezamowej goryczki i pikanterii, by Wam odpowiadał. Możecie również użyć więcej bulionu, by zupa była nieco rzadsza.
Kolejna zaleta mojej nowej ulubionej zupy? Można ją zamrozić, nie traci nic ze swojego wyjątkowego smaku. Warto zatem przygotować podwójną porcję od razu. I, uwaga, jest bardzo sycąca!
Zupa baba ghanoush
- 6 małych bakłażanów
- 6 łyżek tahiny ( w zależności od własnego smaku od 4 do 8 )
- 2-3 ząbki czosnku
- 3 szalotki
- sok z połowy cytryny
- 1 litr bulionu warzywnego
- 250 ml śmietanki 30 %
- harissa
- świeżo utarta gałka muszkatołowa
- cynamon
- czarny pieprz młotkowany
- masło
- oliwa z oliwek
1. Bakłażany myjemy. Dwa z nich kroimy na plastry ok. 2 cm, polewamy oliwą. Resztę pozostawiamy w całości. Pieczemy je w piekarniku nagrzanym do 290 stopni. Plastry wyjmujemy, gdy staną się złote, odkładamy na bok, zaś całe bakłażany pieczemy, aż lekko się zapadną i miąższ zacznie odchodzić od skórki.
2. Nieobrane ząbki czosnku i szalotkę pieczemy w piekarniku do miękkości.
3. Na 2 łyżkach masła podsmażamy harissę, gałkę muszkatołową, cynamon i pieprz.
4. Do przypraw dodajemy z grubsza pokrojone wypieczone bakłażany wraz z częścią skórek, obrany czosnek i szalotkę. Wszystko miksujemy na gładki krem.
5. Do gotującego się kremu dodajemy bulion i sok z cytryny. Gotujemy ok. 7 minut, często mieszając.
6. Do zupy dodajemy tahinę, gotujemy przez 2 minuty, po czym powoli, nieustannie mieszając dolewamy śmietankę. Gotujemy kolejne 3 minuty.
7. Zupę podajemy z plastrami bakłażana, cienkim pieczywem i polaną tahiną.
Ciekawa jestem smaku tej zupy. Znam pastę baba ghanoush i bardzo ją lubię, ale nie pomyślałam, że można ugotować na jej bazie zupę. Kto wie, może kiedyś pokuszę się o ugotowanie - zaintrygowała mnie.
OdpowiedzUsuńNiedawno wpadł mi do głowy pomysł zrobienia tej zupy i teraz jest jedną z moich ulubionych :)
Usuńi również mnie ciekawi Twoja zupa, zapowiada się dość niezwykle. smak baba ghanoush poznałam na wyjeździe, ale nie myślałam, by kiedyś wykorzystać to smakowe doznanie w domu. a tu proszę, zupa! podoba mi się ten pomysł.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz klasyczną formę baba ghanoush, to zupa powinna tym bardziej Cię usatysfakcjonować - smak równie intensywny, a można zjeść znacznie więcej, niż pasty :).
Usuń