Kiedy po raz pierwszy przyjechaliśmy razem do Krakowa, rozpoczęłam czarowanie i oswajanie jego przestrzeni: na kolanach trzymałam wiersz-mantrę, słowa-koty Harasymowicza, które głaskałam całą drogę.
"Przyniosła tyle piwonii
i wszystkie w tym upale
jak śnieg czyste i białe" (J.Harasymowicz Bukiet piwonii)
Wypuszczone z moich rąk, rozpierzchły się po uśpionej ulicy Różanej, a później chodziły coraz dalej i pewniej. Dziś po swoich powrotach wylegują się na naszym parapecie, mrucząc setki wierszy.
Budujemy życie z piwonii, baldachimy pierzastych kwiatów, przestworza wirujących migotliwie płatków. Pośród rozczochranych sennie bukietów budujemy dom.
Ten przepis zdecydowanie nie jest ortodoksyjny! Nie ma w nim kawy, żółtek, biszkoptów. Niemniej uwielbiam wszelkie wariacje na temat tiramisu: odświeżające z limoncello i zestem, letnie z malinami i likierem jeżynowym, nocne z whisky, orzechami oraz suszonymi figami. Tym razem zapraszam na tiramisu o smaku czerwcowego popołudnia.
Czereśniowe tiramisu
- 200g ciasteczek amaretti
- kirsch
- czereśnie
- 400 g mascarpone
- 250 ml śmietanki 30%
- cukier wanilinowy
- 2 łyżki cukru pudru
- 2 łyżki liofilizowanych wiśni
1. Śmietankę ubijamy z cukrem wanilinowym. Mieszamy ostrożnie z mascarpone.
2. W naczyniu układamy warstwę ciasteczek, skrapiamy kirschem, układamy na nich połówki czereśni i krem z mascarpone. Warstwy przekładamy do zużycia wszystkich składników.
3. Liofilizowane wiśnie miksujemy na proszek z cukrem pudrem. Posypujemy wierzch tiramisu.
4. Tiramisu chłodzimy przez przynajmniej 2 godziny przed podaniem.
Ależ to pięknie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia :)
http://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Dla mnie idealne :) Uwielbiam czereśnie :)
OdpowiedzUsuń