Jeszcze wkładam wysokie sandały i jeżdżę w sukienkach na rowerze. Ale obcasy jesiennych botków postukują coraz śmielej, a na wierzchu wieszaka jarzy się ugrowy płaszcz - wygląda jak sterta liści.
Wieczorami chłody łapią mnie za nadal blade łydki, które z uporem doszukują się letnich tonów i odcieni. Zupełnie nie jestem gotowa na jesień i jak co roku z oporami w nią wchodzę, niechętnie zapinam guziki coraz krótszych i deszczowych dni.
Chcę ją oswoić, nieuniknioną jesienną melancholię - głaszczę jej wszystkie węże cukinii i żółwie patisonów. Rozcieram w dłoniach miętę i za jej chłodnym zapachem pozwalam wpełznąć wilgociom na obrzeża najbliższej codzienności.
Powoli zaczynam rozgrzewkę: wielkie cukinie, które odpoczywały na żółtej i zielonej skrzyni, przetaczają się już przez wysokie garnki. Zupa! Oczywiście.
Ta jest trochę inna - połyskująca jak zielone agaty i orientalne szmaragdy. Pachnie tajemnicą Bliskiego Wschodu, tego po zmroku, kiedy w nagły chłód trzeba otulić się kaszmirem.
Koniecznie spróbujcie kremu z cukinii z miętą i tahiną. Utrzyjcie ziarna kopru i kumin i z ich zapachem dajcie się ponieść w stronę podróżnej nostalgii. Powinna pomóc tej jesieni.
Wieczorami chłody łapią mnie za nadal blade łydki, które z uporem doszukują się letnich tonów i odcieni. Zupełnie nie jestem gotowa na jesień i jak co roku z oporami w nią wchodzę, niechętnie zapinam guziki coraz krótszych i deszczowych dni.
Chcę ją oswoić, nieuniknioną jesienną melancholię - głaszczę jej wszystkie węże cukinii i żółwie patisonów. Rozcieram w dłoniach miętę i za jej chłodnym zapachem pozwalam wpełznąć wilgociom na obrzeża najbliższej codzienności.
Powoli zaczynam rozgrzewkę: wielkie cukinie, które odpoczywały na żółtej i zielonej skrzyni, przetaczają się już przez wysokie garnki. Zupa! Oczywiście.
Ta jest trochę inna - połyskująca jak zielone agaty i orientalne szmaragdy. Pachnie tajemnicą Bliskiego Wschodu, tego po zmroku, kiedy w nagły chłód trzeba otulić się kaszmirem.
Koniecznie spróbujcie kremu z cukinii z miętą i tahiną. Utrzyjcie ziarna kopru i kumin i z ich zapachem dajcie się ponieść w stronę podróżnej nostalgii. Powinna pomóc tej jesieni.
Krem z cukinii - mój ulubiony:
- duża cukinia
- duża cukinia
- 2 ziemniaki
- 2 cebule cukrowe
- 2 ząbki czosnku
- 2 zielone chili
- 750 ml bulionu warzywnego
- 250 ml śmietanki 30 % / lub mleka kokosowego /
- oliwa
- świeża mięta !
- kumin
- ziarna kopru włoskiego
- kozieradka- kurkuma
- 5 liści laurowych
- sól
- pieprz
- tahina !
1. Cebulę, czosnek i chilli siekamy. Podsmażamy na oliwie z dodatkiem liści laurowych.
2. Wydrążoną cukinię i obrane ziemniaki kroimy w drobną kostkę. Dusimy ok. 10 minut z cebulą, zalewamy bulionem.
3. Zupę gotujemy, aż warzywa będą całkowicie miękkie - ok. 30 minut. Wyjmujemy liście laurowe, dodajemy wszystkie przyprawy w takich proporcjach, jakie nam najbardziej odpowiadają, w tym świeżą miętę i dokładnie blendujemy, aż krem będzie aksamitnie gładki.
4. Do kremu dolewamy śmietankę lub mleko kokosowe i podgrzewamy.
5. Przed podaniem polewamy zupę tahiną.
Piękna i ma nietypowy kolor :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do moich przepisów :) tarta z cukinią
Ależ ma kolor! Hipnotyzujący wręcz :)
OdpowiedzUsuńMoje blade łydki też nie godzą się na jesień. Ale w końcu to już prawie październik, nie wypada więc narzekać... ;)