Największą czułość mam do tych drobnych jabłuszek, wytrwałych ptaków najwyżej na nagich gałęziach. Samotne mgławice oddalone od siebie podmuchem wiatru, spadające gwiazdy owoców. Podobno spełniają życzenia. Podobno od jednego z nich zaczęły się najprzyjemniejsze kuszenia.
P.S. Spójrzcie w nocy w niebo. Jutro swoje maksimum aktywności osiągnie rój Drakonidów. Dziś w nocy widziałam jeden z meteorów - spektakularny! Tylko jedno życzenie... A mam ich tyle! Będę się wpatrywać w ciemności Roztocza bardziej uważnie, niż kiedykolwiek do tej pory.
Szarlotka:
- 0,5 kg mąki pszennej
- 200 g masła
- 1/2 szklanki oleju
- 3 żółtka + 1 całe jajko
- 2-3 łyżki cukru
- łyżeczka proszku do pieczenia
Jabłka:
- ok. 2kg jabłek (antonówki <3)
- cynamon
- *cukier
- *galaretka pomarańczowa
- 2 łyżki masła
1. Mąkę, cukier, proszek do pieczenia rozcieramy z masłem. Dodajemy żółtka, jedno jajko i olej, szybko zagniatamy gładkie ciasto. Dzielimy na dwie części w proporcji 3/4. Zawijamy w folię i odstawiamy do lodówki na godzinę.
2. Obrane i pokrojone jabłka prażymy z dodatkiem masła. Doprawiamy cynamonem i w razie potrzeby *cukrem. *Dodajemy galaretkę, mieszamy dokładnie.
3. Nasmarowaną masłem blachę wykładamy ciastem. Na nim układamy jabłka, a na wierzchu pozostałe ciasto - można je zetrzeć na tarce.
4. Szarlotkę pieczemy 50 min w 180 stopniach.
Piękne są te dekoracje tej szarlotki. Chętnie spróbuję. :) Zapraszam na swój blog kulinarny. :) https://jaglusia.wordpress.com/
OdpowiedzUsuńCudowna!
OdpowiedzUsuńAch te szarlotki... Szkoda, że one nie spełniają marzeń :)