Bukolika późnego listopada, w której na mokrej ziemi odnajduję tropy miękkich jak wilgotne trawy zwierząt. Miodosytnie dni chylą swoje mury łagodnie pod opadającymi pnączami jesieni.
Lampy sodowe wyciszają ulice coraz wcześniej. Zacierają się brzegi miasta, wieczorami spływają gęstym syropem mętnych rozbłysków. Nabieram go po jednej łyżeczce, robię zamieszanie w mojej herbacie.
Ciasto pigwowe z konfiturą z pigwowca
- 2 szklanki mąki 550
- 1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
- 4 jajka
- 150 g drobnego cukru
- 2 owoce pigwy
- 180 g masła
- łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- napar z owoców pigwowca, earl grey i skórki cytrynowej
- konfitura z pigwowca
1. Białka ubijamy na sztywną pianę. Żółtka ucieramy z cukrem i miękkim masłem.
2. Mąki przesiewamy, mieszamy z utartymi na drobnej tarce pigwami, proszkiem i jajkami.
3. Ciasto przelewamy do wysmarowanej masłem i oprószonej mąką formy na babkę.
4. Ciasto pieczemy przez ok. godzinę w piekarniku nagrzanym do 160 stopni.
5. Ostudzone ciasto nasączamy naparem i smarujemy konfiturą.
Dla mnie to takie jeszcze bardzo jesienne ciasto :) Aromatyczne i rustykalne :)
OdpowiedzUsuńOstatni pomruk jesieni przed ułożeniem się ciast pod lukrowanymi pierzynami :)
UsuńMam jeszcze pytanie: jakie duże były Twoje pigwy? Tak mniej więcej? Bo ja mam naprawdę duże i boję się, że dwie to będzie za dużo :)
UsuńNie były ogromne - mniej więcej tego samego rozmiaru, co te pozostałe włochate pigwy na zdjęciu :)
Usuń