sobota, 2 marca 2013
Hamsa Kraków - recenzja
Hamsa - hummus & happiness israeli restobar - wzbudzała we mnie wiele ciekawości, jeszcze zanim została otwarta. Z pozytywnym nastawieniem ( jeszcze bardziej radosnym po recenzji w Smaku ) wybrałam się tam dzisiaj z Olgą.
Zamówiłyśmy mezze: hummus z Akko, muhammarę i falafel. W zestawie znalazły się także pikle, papryczki, zielone oliwki, a z pieczywa laffa, pita i manakisz.
Hitem okazała się muhammara z włoskich orzechów i pieczonej czerwonej papryki. Pasta była gęsta i wyjątkowo smaczna. Chętnie zjadłabym ją jeszcze raz i kolejny raz i kolejny...
Hummus był delikatny, nieco czosnkowy i gładki. Wbrew opisowi nie wyczułam w nim orzeszków piniowych. Granat natomiast komponował się naprawdę dobrze poprzez swój słodko-cierpki sok.
Bardzo rozczarował mnie falafel. Był suchy, nasiąknięty olejem i zbyt wysmażony. Szkoda, ponieważ w środku był pięknie żółty i aromatyczny. Może gdyby kuleczki były nieco większe, łatwiej byłoby uniknąć przesmażenia... ( Update: Falafel się poprawił, jest większy, bardziej miękki i złocisty. )
Cieszy mnie, że oliwki podawane są z pestką, zachowując tym samym swój intensywny smak.
Pieczywa nie da się ocenić jednoznacznie: o ile pita była puszysta i pyszna, o tyle manakisz miał wysuszone brzegi i był czerstwy, a dodatek za'ataru był pozbawiony wyrazu. Laffa smakowała po prostu jak khubz codzienny.
Deser. Zamówiłam knafeh, czyli słodkie danie z nitek ciasta kadayif, sera nablusi, syropu atar. Miłym zaskoczeniem był ciepły talerz, duża ilość chrupiących pistacji i szafranu. Waham się, jak ocenić ten deser. Nie mam zarzutów wobec smaku, ponieważ naprawdę było dobrze. Wierzch również zachwycający, ale spód... nieco za bardzo ciągnący.
Do przystawek zamówiłyśmy półwytrawne, białe wino izraelskie. Polecam, było subtelne w smaku i podane schłodzone, w odpowiedniej temperaturze. Na koniec wypiłyśmy także kawę po beduińsku. Przesłodką i mocną, wonną od kardamonu.
Obsługa w Hamsie najwyraźniej wpisuje się w nurt slow food'owy - nie spieszy się, obsługuje dopiero po zwróceniu uwagi. Przy takiej ilości ludzi być może potrzebna jest pomoc jeszcze jednej osoby, ponieważ kelnerki i kelnerzy są zagubieni w tłumie. ( Update: Wygląda na to, że więcej osób obsługuje gości w bardziej ruchliwe dni ). Niemniej wiedzą, co podają i potrafią opowiedzieć o daniach.
Wobec Hamsy mam póki co mieszane uczucia. Gromadzi sympatyczną klientelę, co świetnie wpływa na atmosferę. Dania są nierówne - niektóre pyszne, inne z kolei zupełnie nieudane. Dlatego nie oceniam dziś jednoznacznie. Aby to zrobić, muszę się udać do restauracji raz jeszcze ( mimo wszystko z przyjemnością! ), by skosztować dań głównych i śniadań.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz