Są takie restauracje, do których się wraca. Dla nas od pięciu lat jest to krakowska Dynia. Trafiliśmy tam w nasze pierwsze Walentynki spędzane w Krakowie. Dynia podbiła wtedy moje serce delikatnym kremem cukiniowym z białą czekoladą. Później zauroczył mnie najbardziej puszysty, idealnie miękki omlet - stał się dla mnie kanonem, jaką konsystencję i smak ta prosta, śniadaniowa potrawa mieć powinna. Uwielbiam też tutejsze koktajle - pink seagram's tonic z angosturą, imbirowo-ananasowe tini, lemoniadę z bzem i drink bazyliowy; w punkt trafiają w mój smak.
Dynia jest opcją uniwersalną i bezpieczną, dobrze sprawdza się w porze śniadaniowej, miło przyjść na kolację we dwoje ( choć uwaga! bywa tłoczno ), na drinka z koleżanką i na kawę, kiedy chce się popracować. Ale przede wszystkim, ta restauracja jest miejscem z bardzo sycącymi daniami, wśród których zarówno dzieci, jak i dorośli - mięsożerni i wegetarianie odnajdują coś dla siebie.
Zamówiliśmy spaghetti ze szpinakiem i suszonymi pomidorami oraz papparedelle z borowikami na whisky. Porcje, choć nie wyglądają na potężne, są sycące - prawdopodobnie za sprawą parmezanu i masła oraz oliwy. Makarony były ugotowane al dente, smak był bardzo poprawny. Myślę, że smak dań jest medianą gustów i każdemu te dania by odpowiadały. Ważną kwestią jest to, że gdy poprosiliśmy o to, by nie było w spaghetti czosnku, wzięto to pod uwagę bardzo skrupulatnie. Dodatkowym plusem była spora ilość suszonych pomidorów, dzięki czemu potrawa choć nie zaskakiwała, nie była nudna.
Jeśli chodzi o grzyby, zabrakło mi nutki whisky. Sama niejednokrotnie przyrządzałam grzyby w ten sposób i uwielbiam ich aromat, jednak tutaj go nieco zabrakło. Zaletą jest to, że borowiki pozostały jędrne i jasne.Spodobało mi się, że zapiekanka z łososiem w curry była przygotowana w oddzielnym naczyniu. Częstą praktyką w restauracjach jest po prostu podawanie kawałka wykrojonego z większej całości, co nie wygląda estetycznie, dlatego tym bardziej Dynia dostaje punkt.
Ciasta są domowe, moim faworytem jest tarta z owocami i crumble z jabłkami. Dzięki nim atmosfera robi się sielska.
Mówiąc o obsłudze, panie Kelnerki są naprawdę sympatyczne i pojawiają się w odpowiednich momentach. Jedynym moim zastrzeżeniem jest to, aby zwracać większą uwagę na kolejność ze względu na staż wiekowy gości podczas podawania kart, tudzież napoi.
Na potrawy czeka się około pół godziny, o czym goście zostają poinformowani w karcie. Dania podawane są równocześnie, co mnie bardzo cieszy ( chociaż powinno to być standardem, nie wszędzie tak jest - czyli kolejny atut Dyni ).
Co jeszcze lubię w Dyni? Wystrój zmieniający się w zależności od pory roku i sezonu. Prosty, ciepły i nieprzesadzony. Uwielbiam przestrzenne "instalacje" pod sufitem - czasami papierowe, duże motyle, niekiedy serduszka i płatki kwiatów, tym razem były to pasy tkanin i gałęzie z rozczulającym latawcem.
Podsumowując już, gdybym miała określić restaurację jednym słowem, było by to: MIŁO. Jest naprawdę przyjemnie, łagodnie i smacznie. Dynia jest miejscem ze współczesnym designem (zarówno przestrzeni, jak i potraw), ale równocześnie rodzinnym i ciepłym.
Dynia Resto Bar
ul. Krupnicza 20
Kraków
ile pysznych rzeczy, bardzo ładne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A dania w Dyni są faktycznie pyszne, polecam : ).
Usuń