piątek, 2 stycznia 2015

Mule w białym winie



Na początku zimy jeździliśmy nad Morze Północne. Należało ostrożnie chodzić po wysokim, kamienistym brzegu Holandii, porośniętym gdzieniegdzie wątłą i wysuszoną od morskiej wody trawą. W tnącym wietrze, z żółtym kapturem ściągniętym szczelnie pod brodą, zbierałam małe i okrągłe jak orzechy ślimaki do przezroczystego plecaczka. Kozikiem odłupywałam od skał ostrygi - w czasie odpływu wystarczyło zanurzyć rękę nieco głębiej niż długość małej dłoni i można było natrafić na ogromne skupiska. Babcia kładła ostrygi na żarze na krótką chwilę, aby otworzyły się skorupy. Skrapiała je odrobiną soku z cytryny i można było wysysać je wprost z muszli, czując najświeższy smak morza. Do tego piekła różnokolorowe papryki i po obraniu ze zwęglonej skóry, po polaniu ich octem i okraszeniu gruboziarnistą solą mieliśmy najpyszniejszą sałatką. 

Na brzegu uspokojonego morza zbierałam też muszle. Szorstkie, nierówne i niezbyt urodziwe, wewnątrz skrywały gładką macicę perłową. Czasami była mlecznobiała, niekiedy opalizowała. Nigdy natomiast nie znalazłam perły.

W Brukseli wąskie uliczki zmniejszają się jeszcze bardziej, kiedy restauratorzy wystawiają na zewnątrz skrzynie pełne ostryg i muli. Są jak uśpione w lodzie tęsknoty za morzem. W Antwerpii, w pobliżu kanału, gdzie czuć powiew otwartej przestrzeni, zawsze ktoś siedzi nad garnkiem parujących muli. Powietrze zimą jest przepełnione zapachem grzanego wina, jabłek w czerwonym karmelu i tym przywodzącym na myśl morze - z gotowanych małży właśnie.
Muszle w dłoń!





Mule w białym winie (dla 2 osób)

- 1,5 kg świeżych muli w muszlach
- 3 szalotki
- ok. 5-6 łodyg selera naciowego
- 2 strąki chilli
- 3 ząbki czosnku
- 1 marchewka
- 1 fenkuł

- 150 g masła
- ok. 350 ml białego wytrawnego wina

- 5 liści laurowych
- 7 ziaren ziela angielskiego
- pęczek natki pietruszki
- pieprz

1. Obrane warzywa siekamy bardzo drobno. W dużym garnku dusimy je na maśle do miękkości z dodatkiem liści laurowych, ziela i młotkowanego pieprzu. 
2. Do warzyw dolewamy wino i wrzucamy oczyszczone mule (otwarte muszle należy wcześniej wyrzucić). Przykrywamy garnek pokrywką i gotujemy mule przez 5 minut, aż się otworzą. 
3. Pod koniec gotowania potrząsamy garnkiem, dodajemy posiekaną natkę.
4. Mule podajemy z pieczywem, które należy maczać w powstałym sosie. 





1 komentarz:

  1. Niektórzy nie lubią potrawy jaką są mule, ja jednak je uwielbiam, zwłaszcza w białym winie. Jadłem również takie z makaronem Udon, równie doskonałe. Będąc we Wrocławiu koniecznie zobacz mule w Road American Restaurant. Mają je naprawdę doskonałe!

    OdpowiedzUsuń